niedziela, 4 września 2011

Kochane!

Znalazłam momencik czasu, więc postanowiłam napisać kilka słów sprostowania i wytłumaczyć się, dlaczego długo do Was nie zaglądam. Po pierwsze nadal jestem poza domem, a wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Staram się rozwijać w kwestiach naukowo-zawodowych, a to pochłania bardzo dużo czasu. Poza tym nawzajem rozpieszczamy się z moim partnerem - rytuałem są już pieczone przeze mnie o poranku świeże bułeczki, a popołudniami ciasteczka i pyszne obiadki. On natomiast dba o naszą towarzyską sferę życia i zabiera mnie na kręgle, bilard czy gokarty, a wieczorami serwuje odprężający masaż stóp i pleców.

Drugim, i chyba najważniejszym powodem jest ślub mojej siostrzyczki. To już tak niedaleko, a jeszcze tyle trzeba załatwić! Oczywiście, jak to często bywa, mamy zupełnie odmienne charaktery. Ja na jej miejscu już w pierwszych miesiącach narzeczeństwa miałabym wszystko idealnie rozpisane i rozplanowane, a w tym momencie większość rzeczy byłaby już dopięta na ostatni guzik. Wykonałabym wszystkie telefony potwierdzające rezerwacje i umowy, ale ona zdaje się o tym nie myśleć. Muszę trzymać rękę na pulsie,by moja kochana siostrzyczka była szczęśliwa w ten wyjątkowy dzień.

Przyznam szczerze, że sama sobie odrobinę pofolgowałam w pod względem regularności w ostatnich dniach. Ale pora wrócić do porządku dziennego i ciężko pracować na sukces.

Obiecuję, że po powrocie do domu będę pisać z większą regularnością i w końcu pojawią się zdjęcia robione przeze mnie (choć fotograf ze mnie marny). A tym czasem uciekam wyjmować z piekarnika czekoladowe bułeczki:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz