poniedziałek, 19 września 2011

Domowe porządki.

Mniej więcej raz na miesiąc robię sobie absolutne wolne od pracy, nauki, samodoskonalenia się. Nie umiem jednak usiedzieć w miejscu nic nie robiąc. Owszem, obejrzę film, pośpię do 9 i rozpieszczę swoje ciało domowymi zabiegami, jednakże nie zajmuje mi to całego dnia. Kilka godzin poświęcam wtedy sprawom, na które z reguły nie mam czasu.

Dzisiaj właśnie był jeden z takich dni. Planowałam go od tygodnia, a i tak nie udało mi się zupełnie odciąć od rzeczywistości dnia codziennego i wieczorem musiałam zajrzeć do jednego projektu. Nie poświęciłam mu jednak więcej niż godzinkę. I zapewne w ogóle bym o nim nie pomyślała, gdybym zdobyła się na wyłączenie telefonu.

W związku z tym, że dzień ten był zaplanowany, wyposażyłam się w płyn do prania dywanów i od 10 rano szorowałam wykładzinę w salonie. Zajęło mi to trzy godziny, ale efekt końcowy wart jest wysiłku. Później usiadłam przy filiżance gorącej herbaty i potrójnie czekoladowym ciastku, które piekłam kilka dni temu i jakimś cudem kilka pozostało jeszcze na dnie puszki.




Użyłam szamponu do prania dywanów "Wezyr". Zapłaciłam za niego około 7 zł, a efekt jest dobry. Płyn ładnie pachnie i wystarcza na spory dywan.


1 komentarz: