poniedziałek, 19 września 2011

Domowe porządki.

Mniej więcej raz na miesiąc robię sobie absolutne wolne od pracy, nauki, samodoskonalenia się. Nie umiem jednak usiedzieć w miejscu nic nie robiąc. Owszem, obejrzę film, pośpię do 9 i rozpieszczę swoje ciało domowymi zabiegami, jednakże nie zajmuje mi to całego dnia. Kilka godzin poświęcam wtedy sprawom, na które z reguły nie mam czasu.

Dzisiaj właśnie był jeden z takich dni. Planowałam go od tygodnia, a i tak nie udało mi się zupełnie odciąć od rzeczywistości dnia codziennego i wieczorem musiałam zajrzeć do jednego projektu. Nie poświęciłam mu jednak więcej niż godzinkę. I zapewne w ogóle bym o nim nie pomyślała, gdybym zdobyła się na wyłączenie telefonu.

W związku z tym, że dzień ten był zaplanowany, wyposażyłam się w płyn do prania dywanów i od 10 rano szorowałam wykładzinę w salonie. Zajęło mi to trzy godziny, ale efekt końcowy wart jest wysiłku. Później usiadłam przy filiżance gorącej herbaty i potrójnie czekoladowym ciastku, które piekłam kilka dni temu i jakimś cudem kilka pozostało jeszcze na dnie puszki.




Użyłam szamponu do prania dywanów "Wezyr". Zapłaciłam za niego około 7 zł, a efekt jest dobry. Płyn ładnie pachnie i wystarcza na spory dywan.


środa, 7 września 2011

Zegarki.

Zegarki to jeden z najczęściej zakładanych przeze mnie rodzaj biżuterii czy dodatków. Wszystkim znajomym czy rodzinie, kiedy nie wiedzą co mogą mi kupić, mówię stanowczo - ZEGAREK! Ładny zegarek to nie tylko ozdoba. Nie wyobrażam sobie nie wiedzieć która jest godzina! Przyznaję, że nawet z małą przesadą, staram się panować nad czasem i wszystko zrealizować według planu. Jestem aż za bardzo zorganizowana, ale cóż, każdy ma jakieś małe obsesje.



Osobiście preferuję klasyczne, eleganckie zegarki na bransolecie. Bardziej pasują do mojego stylu ubioru, są kobiece i ozdobne. Te na pasku zostawiam na sytuację, w których muszę założyć bluzę i adidasy.
Pielęgnacja zegarków nie należy do ciężkich. Swoje złote/srebrne zegarki czyszczę szmatką do okularów i przechowuję w pudełeczkach, w których je kupiłam. Tę część zegarka, która ma styczność ze skórą przemywam lekko wilgotną szmatką i wycieram do sucha - usuwam w ten sposób pot, który w kontakcie z metalem może powodować przebarwienia. Ważne, by takie opakowanie było miękkie w środku, zapobiegniemy w ten sposób zarysowaniom. I nigdy nie łamię jednej zasady - po powrocie do domu zdejmuję całą biżuterię!

Zegarki na pasku wymagają podobnej pielęgnacji. Jeżeli jest to pasek materiałowy można go zdjąć i ręcznie wyprać w razie konieczności, ale metalowe elementy mogą ulec uszkodzeniu. Starajmy się wiec nie zabrudzić paska. Skórzane natomiast wymagają takiej pielęgnacji, jak inne skórzane przedmioty.



A to mój ostatni nabytek.

www.apart.pl

niedziela, 4 września 2011

Kochane!

Znalazłam momencik czasu, więc postanowiłam napisać kilka słów sprostowania i wytłumaczyć się, dlaczego długo do Was nie zaglądam. Po pierwsze nadal jestem poza domem, a wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Staram się rozwijać w kwestiach naukowo-zawodowych, a to pochłania bardzo dużo czasu. Poza tym nawzajem rozpieszczamy się z moim partnerem - rytuałem są już pieczone przeze mnie o poranku świeże bułeczki, a popołudniami ciasteczka i pyszne obiadki. On natomiast dba o naszą towarzyską sferę życia i zabiera mnie na kręgle, bilard czy gokarty, a wieczorami serwuje odprężający masaż stóp i pleców.

Drugim, i chyba najważniejszym powodem jest ślub mojej siostrzyczki. To już tak niedaleko, a jeszcze tyle trzeba załatwić! Oczywiście, jak to często bywa, mamy zupełnie odmienne charaktery. Ja na jej miejscu już w pierwszych miesiącach narzeczeństwa miałabym wszystko idealnie rozpisane i rozplanowane, a w tym momencie większość rzeczy byłaby już dopięta na ostatni guzik. Wykonałabym wszystkie telefony potwierdzające rezerwacje i umowy, ale ona zdaje się o tym nie myśleć. Muszę trzymać rękę na pulsie,by moja kochana siostrzyczka była szczęśliwa w ten wyjątkowy dzień.

Przyznam szczerze, że sama sobie odrobinę pofolgowałam w pod względem regularności w ostatnich dniach. Ale pora wrócić do porządku dziennego i ciężko pracować na sukces.

Obiecuję, że po powrocie do domu będę pisać z większą regularnością i w końcu pojawią się zdjęcia robione przeze mnie (choć fotograf ze mnie marny). A tym czasem uciekam wyjmować z piekarnika czekoladowe bułeczki:)